Albert Slippers…Do It Yourself!

Cześć!


Od zawsze chciałem stać się posiadaczem butów, których nazwę wymieniłem w tytule posta. Ten typ butów to Albert Slippers, czyli buty wyglądające (a właściwie służące z założenia) jako buty domowe, które przeżywają swoisty renesans w modzie męskiej. Dla jednych rzecz piękna – dla innych zbyt intrygująca i rzucająca się w oczy, wręcz pretensjonalna. Ja z oczywistych względów – jestem w pierwszej grupie – lubującej się w takim rodzaju butów. Z powodzeniem można je założyć zarówno do jeansów, ale również i do garniturów. Czy to pasuje?

Zdjęcie z http://www.rugby.com/

zdjęcie z http://unabashedlyprep.com/
Niestety, olbrzymim wprost problemem jest bardzo znikoma podaż tego typu butów. W Polsce nie spotkałem się z takimi. Oczywistym faktem mającym z tym bezpośrednie powiązanie – jest minimalny popyt i idąca za tym wysoka, wręcz kuriozalna cena. A ta nierzadko przewyższa ceny za buty „typowe” lepszych zagranicznych firm. Nie ma na to konkretnego uzasadnienia prócz tego, które zaprezentowałem Wam powyżej. Spełniona jest także „fanaberia” ludzi, którzy dysponują sporą gotówką, więc cena nie ma żadnego uzasadnienia w jakości, czy też problematyczności wykonania tego typu obuwia. Tutaj więc mamy książkowy przykład na brak uzasadnienia ceny w stosunku do samego obuwia.
Zdjęcie z http://www.rugby.com/

But jest bardzo lekki, mocno dopasowany, dokładnie opinający stopę. Wewnątrz – w kilku firmach widzimy pikowanie. Całość wykonana jest z wielu rodzajów materiału. Głównymi używanymi w produkcji Albert Slippers’ów jest welwet.

zdjęcie z http://unabashedlyprep.com/

Na czubku buta zazwyczaj widzimy monogramy bądź hafty przedstawiające co dusza zapragnie – tutaj wszystko zależy od zamawiającego. Firmy lepsze – jak Del Toro, dają możliwość zamawiającemu wyboru monogramu, bądź haftu. Kwestia osobistych preferencji. Dla mnie wszystko wyhaftowane jest fajne na tych butach. Od czaszek, poprzez korony, do monogramu. Po prostu wszystko.

Przeczytaj koniecznie ->  Retro buty - czy takie istnieją?
zdjęcie z http://unabashedlyprep.com/

zdjęcie z http://unabashedlyprep.com/

Z oczywistych względów nie zdecydowałem się na wydanie na tego typu buty około 200 funtów. Nie jest to mój styl wydawania pieniędzy. Zdecydowałem, że…

Zrobię je sam!!! Sam je zrobię. S-A-M! 

Zakupiłem więc buty, które w ręce wpadły mi totalnie przypadkowo. Razem z narzeczoną odwiedziliśmy jakiś sklep, którego nazwy nie pamiętam w poszukiwaniu torebki i butów dla Niej. Fartownie – w dłonie wpadły mi buty, które Wam prezentuję. Kupione absolutnie nie ze względu na ich design, czy też materiał. Kupiłem je…dla prób. Wyszliśmy więc z 3 parami butów i dwiema torebkami. Buty te kosztowały…39 złotych. Więc nie kosztowały nic.

Od razu po przeczytaniu ceny postanowiłem, że wykonam z nich Albert Slippers. Najwyżej wylądują w koszu, co mi tam. Bez ryzyka nic nie zyskam.
Usiadłem już w domu, wykonałem plan działania i zacząłem podejmować ważne decyzje.

  • Kupujemy buty, które chcemy zmienić w taki sposób.
  • Odmierzamy szerokość i wysokość, jaką dopuszczalnie maksymalną może mieć naszywka. Tutaj proszę zwrócić uwagę na miejsce zaginania się buta (żeby naszywka nie dotykała tego miejsca, to ważne! Po co naszywka ma się odkleić?), oraz żeby zmieściła się na czubku buta nie powodujących żadnych wyjść poza ten obszar. Moja miała wysokość – 4,5 cm a szerokość – 6 cm.
  • Kupujemy dobry klej błyskawiczny lub jakiś inny. Ja kupiłem błyskawiczny i myślę, że to najlepszy wybór.
  • Robimy oczywiście wzór naszywki. To jest bardzo, ale to bardzo łatwa część tego zagadnienia, poważnie. Otóż wystarczy po prostu – otworzyć Paint’a bądź jakikolwiek inny program graficzny. Zrobić tło takiego koloru, jak buty, które chcemy przerobić. Ściągamy najlepszą czcionkę dla naszej sprawy – czyli zapewne kaligraficzną. W Paincie otwieramy narzędzie tekstu, wpisujemy co chcemy i voila. Zapisujemy!
  • Przy zamówieniu naszywki poprosiłem oczywiście o wersję bez otoczki (żeby przypadkiem nie przyszedł wielki prostokąt z monogramem wewnątrz). Jedyną niewiadomą była jakość wykonania, oraz samo tło, które zbyt mocno mogło się różnić od faktury buta.
  • Naszywka doszła. Niestety, różniła się od projektu graficznego i moje obawy odnalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nie dostałem też żadnego projektu wstępnego – od razu naszywka została mi wykonana. Nie byłem z tego zadowolony jako człowiek, który jest idealistą. Wszystko w życiu planuję, a tu takie coś. No ale postanowiłem spróbować i co ciekawe – po jakimś czasie spodobało mi się to, co otrzymałem! Niestety, tło różni się w sposób znaczny od materiału butów, ale nie jest to widoczna w normalnym świetle różnica. Gdybym tylko dostał projekt, oczywiście poprosiłbym o inne.
  • Odmierzyłem ponownie miejsce naklejenia naszywki i zacząłem działać.
  • Zaczynamy klejenie. Tutaj jest ciężko i polecam po prostu spróbować i osiągnąć swoje własne, pewne ruchy. Mój system polegał na tym, że dawałem kropelkę pod naszywką sporych rozmiarów i od razu przyklejałem. Później „odwijałem”: miejsca, które nie były przyklejane i sukcesywnie robiłem te kropelki coraz dalej i dalej. Aż do samego końca. Później zająłem się obrzeżami.

Oczywistym było to, że idealnie niestety nie wyszło. Sporym problemem jest samo przyklejenie – naszywka jest twarda i ciężko zrobić tak, by obrzeża ściśle przykleiły się do buta. Pomimo oderwania tej jakby tekturki ze spodu. Więc w niektórych miejscach lekko, wręcz niezauważalnie naszywka odstaje. Fakt ten musiałem zaakceptować i traktować jako swoistą „zaletę” tego buta. Zależnie od materiału i krzywizny buta, na którym chcecie umieścić podobną naszywkę – albo będzie lekko odstawać, albo ściśle przylegać.

Przeczytaj koniecznie ->  Warto zobaczyć - buty do biegania

Całość oceniam jako bardzo dobra.

A Wasza ocena?

Czuję się w nich świetnie. Są wygodne, przyjemne i zwracają na siebie uwagę, choć nie w nachalny sposób. Już wiem, że na ładniejszą pogodę będzie to mój faworyt!

A teraz mała zajawka na kolejny wpis poradnikowy…który powinien się pojawić jeszcze w tym tygodniu.

Trzymajcie się!

~The-Bigwig

Wielbiciel mody męskiej i rewelacyjnego stylu prawie od dekady. Zmienia polskie ulice, uczy stylu i sztuki łączenia ze sobą ubrań już od wielu lat, dając przy tym praktyczne rady i ogromną ilość inspiracji. "Granice dla mnie nie istnieją, a styl może zyskać każdy, wystarczy zgłębić wiedzę na Casualism!".

23 Comments

  1. Vislav Reply

    Hej!
    To mi się podoba. Połączenie kreatywności i umiejętności wykonania w sposób już za pierwszym razem zadowalający z bliska. Z normalnej odległości efekt jest świetny.
    Już przy pierwszym wpisie miałem nieodparte wrażenie, że będzie to DIY, czyli zrób to sam.
    Nie wiedziałem tylko, jak sobie poradzisz z monogramem, a poradziłeś sobie świetnie.

    Moje gratulacje!!!

    Podtrzymuję swoją opinię o kreatywnej wschodzącej gwieździe swoiście pojmowanej klasyki.

    pozdrowienia
    Vislav

    1. The-Bigwig Reply

      Dzięki za gratulacje i ocenę. Wiadomo, że nie wszystkim się te loafersy spodobają choć wiadomo, wszystkim nie dogodzisz. Ale jako, że spełniam swoje zachcianki i chęci, to będę takie rzeczy robił aż mi się znudzi, w domyśle – zawsze. Nie zamykam swojego światopoglądu i nie patrzę na te buty jako na obuwie domowe. Personalizacja rzeczy nabytej, zdanie klucz. Bo myślę, że zrobienie emblematu (jak u mnie monogramu) nie „degraduje” loafersów do rangi obuwia domowego 😉 Hipotetycznie gdybym zrobił emblemat na śniegowcach, to również powinienem używać ich jako obuwie domowe. Lubię klasykę, ale w nowoczesnym wydaniu. A Albert Slippers jako element ubioru sam w sobie siedzi w klasyce od dawien dawna. Co myślisz na ten temat?

    2. Vislav Reply

      Myślę tak samo, jak TY. Chociaż klasycy, klasycznej męskiej elegancji mają inne zdanie – do klasyki powinno się podchodzić śmiertelnie poważnie i najlepiej na kolanach 🙂

      Ja wolę JUST FOR FUN i niech tak pozostanie 🙂

      pozdr.Vslv

      p.s. niektórzy „umierają” w wieku 30+

    3. Anonymous Reply

      A niektórzy nie potrafią żyć bez wbicia szpili. Dogryzanie innym weszło Ci już w krew. Przynudzasz Vislav.

      pozdrawiam kamil

    4. Anonymous Reply

      zgadzam się z Wiesławem. BWB to zamknięty krąg i raczej ciężko się tam wbić a już w szczególności jak nie prezentuje się ubrań zalatujących myszką. Dlatego bardzo chętnie tam zaglądam i rozmawiam, ale raczej nie spoufalam się z tą grupą bo to trudny temat.

    5. Vislav Reply

      Kamil – nie dogryzam, ani nie wbijam szpil, tylko oceniam stan faktyczny. Wystarczy przeczytać reakcję na te buty na BwB. To będzie najlepszy komentarz.
      Vslv

  2. Secondhand Dandy Reply

    Czuję się połechtany faktem, iż trafnie rozpoznałem rodzaj stworzonego przez Ciebie obuwia 😀 Same slippersy bardzo ładne, o smukłym kopycie i cenie, która idealnie wpisuje się w moje standardy. Ciekawa sprawa – jeden preppy element, a tyle może zmienić 🙂 Stopniowanie napięcia idzie Ci coraz lepiej, z ostatniego zdjęcia nie jestem w stanie wywnioskować absolutnie niczego 🙂

    1. The-Bigwig Reply

      A widzisz. Przez znajomość tematu moich czytelników musiałem to zdjęcie maksymalnie przyciemnić i dociąć do zdjęcia takiego, którego mam nadzieję nie rozpoznasz 😉 choć…zapewne jak dodam ten wpis to spojrzysz na zajawkę powyżej i powiesz, że jak mogłeś tego nie odgadnąć?! Dzięki!

  3. Anonymous Reply

    39 zł? Rewelacja. Szukam tego rodzaju obuwia od jakiegoś czasu, żeby wykonać podobny eksperyment. 600 złotych za tego rodzaju obuwie od angielkich lub włoskich producentów odpada. Na allegro znalazłem kilka podobnych egzemplarzy do Twoich w cenie 200-250 złotych. Kpina!

    1. Vislav Reply

      Nie masz czego żałować. Wiele elementów garderoby jest nieatrakcyjnych samoistnie. Dopiero w odpowiednim zestawieniu zaczynają błyszczeć. Jeżeli nie dojrzałeś potencjału tych butów wtedy, jest duże prawdopodobieństwo, że nie dojrzałbyś później.
      Każdy z nas ma swój indywidualny styl i system wartości – nawet wtedy, gdy jest się ubraniowym abnegatem.
      Jedynie nasz wygląd może być mniej lub bardziej atrakcyjny (wybiórczo zresztą) dla otoczenia. Dla jednych możemy być fascynujący, dla innych śmieszni, dla większości neutralni.

      Wyuczona lub wrodzona zdolność tworzenia ciekawych zestawów oraz umiejętność dostrzegania potencjału w rzeczach pozornie nieciekawych, skutkuje wyjściem z strefy neutralności.
      Taki jest Bigwig 🙂

      pozdr.Vslv

  4. Stylish! Reply

    Jestem pod wrażeniem, nie tylko kreatywności i chęci, ale wykonania. Buty to podstawa looku, są jak kropka nad i, te zdecydowanie nadają ton nie jednej stylizacji:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *