Lniane spodnie w kant – Casualism Moda Męska Blog
Dzisiejszy zestaw został uwieczniony na zdjęciach w dniu, gdy mój aparat podczas podróży nieco odmówił posłuszeństwa. Właściwie jego akumulator. I to z mojej winy 😉 Niemniej, ładny zestaw musiał zostać uwieczniony więc w ruch poszedł telefon. Dzisiaj w roli głównej skrajny minimalizm, a w jego ramach lniane spodnie w kant, lniana koszulka i białe trampki. Może być…mniej?
T-shirt z lnu to moje nie tylko tegoroczne, ale dosłownie życiowe objawienie i jest to coś, bez czego ciężko byłoby mi wyobrazić sobie codzienność w lecie. Zdecydowanie ten materiał w koszulce jest czymś nie tylko rzadko spotykanym, ale i jakże komfortowym. Polecam koszulki z tego materiału każdemu z Was, w końcu każdy odczuwa ciepło równie dotkliwie jak i ja. Kolor szary to najnowszy zakup z H&Mu na wyprzedaży. Bardzo miękki, fajny materiał, oczywiście „czysty” len, bez dodatków.
Na nogach nieco mniej lniane (len z bawełną), ale jednak skrajnie przewiewne, lekkie i letnie spodnie w kant, także z H&Mu i także z wyprzedaży. Lniane spodnie w kant są generalnie rzeczą rzadko spotykaną, ale mam wrażenie, że ten rok mocno w nie obrodził. Pojawiły się w kilku sieciówkach i mam nieodparte wrażenie, że w przyszłym roku będzie ich jeszcze więcej. I bardzo dobrze! Dobre rzeczy powinny zalewać nasze garderoby.
Zegarek. TAK, dobrze widzicie, jest to Zeppelin w mojej absolutnie ulubionej wersji, mianowicie model 7640-M na metalowej bransoletce mesh. Pamiętam, że w jednym z pierwszych wpisów prezentujących ten zegarek mówiłem, że ma duże szanse pozostać moim ulubionym. Tak też się stało, zegarek rzadko ustępuje miejsca innym modelom, a jak już ustępuje – to na siłę, ot tak by „coś” odmienić. Cieszę się z niego jak głupi bo niezbyt często wykazuję aż tak dużą radość z danej rzeczy i jej niesamowitej uniwersalności.
Na stopach moje ulubione, letnie buty od Kent Wang. Powiem Wam szczerze, że lato jest taką porą roku, podczas której jedynymi butami tak dobrze pasującymi do aury i mojego stylu są białe, minimalistyczne trampki. Mój styl jest idealnym odzwierciedleniem tego, co pasuje do takich butów, mianowicie minimalizm. Buty przeszły gruntowną renowację przez czyszczenie, odżywienie i zaimpregnowanie. Oczywiście guma przez brak uwagi szybko się brudzi („pomaga” w tym prowadzenie samochodu) ale taki urok gumy, łatwo przylega do niej nawet kurz, o brudzie nie wspominając. Lniane spodnie w kant są ich dosłownie wymarzonym kompanem.
Minimalizm to jest zdecydowanie styl, który oceniam najwyżej w kwestii uniwersalności i swoistego „piękna” i jak dla mnie równa się wyglądaniu dobrze zawsze, niezależnie od okoliczności.
Koszulka – H&M stąd, podobna TUTAJ
Spodnie – H&M stąd, podobne TUTAJ
Buty – Kent Wang, Podobne TUTAJ, a wręcz identyczne co do szwu (na wyprzedaży za grosze) i TUTAJ w tej samej cenie, choć innej firmy
ZAPRASZAM NA KONKURS – do wygrania świetna maszynka do strzyżenia firmy MOSER!
Adrian / The-Bigwig
Lniane spodnie w kant – Casualism Blog o Męskiej Modzie
Nigdy nie podobały mi się te luźne zestawy ze spodniami w kant… ale ten jest cudowny, absolutnie idealny, wspaniały, świetnie wygląda i nie mam zastrzeżeń mistrzu 😀
Wielkie dzięki stary, bardzo miło mi to słyszeć 🙂
Czy dobrze widzę na zdjęciu, że ten tshirt jest w niektórych miejscach prześwitujący?
Nie, tak wygląda tylko na zdjęciu przez użycie filtrów. „Na żywo” ciężko zreplikować ten efekt 🙂
Hello from Copenhagen ! Ten outfit wygląda świetnie. As always … Big hugs !
Wielkie dzięki Rubus!
Zestaw rzeczywiście minimalistyczny, choć mój chłopak pewnie by takich spodni nie założył 🙂 Może do jakieś eleganckiej koszuli dałby się namówić. Ten typ tak ma.
Namów chłopaka, na pewno byłby zadowolony bo takie spodnie są nie dość, że wygodne to i mają naprawdę niespotykaną aparycję! Dzięki!
Ładne rękawy, pochwalisz się, gdzie robione? 😉
Niestety, robiłem je u znajomego tatuatora, który już na ten moment upycha klientów dobre kilka miesięcy w przód i prosił bym póki co nie reklamował jego salonu.
Piszesz o „kwestii uniwersalności i swoistego „piękna” ale tę wspaniała ideę „rozwalają” Te dodatkowe rękawki z tatuażami…. za 10-15 lat będziesz chciał się tego pozbyć, moda przeminie, tatu będa passe itp., a będzie trudno. Chyba, ze to zmywalne 🙂
Andrzeju, to co piszesz jest niezbyt spójne 🙂 Omawiasz tatuaże jako złe dając w przykładzie jakąś „modę” co daje mi jednoznacznie pewność, że patrzysz na nie pod tak płytkim kątem. Uwierz mi, ale większość ludzi robiących sobie tatuaże raczej obśmiewa ludzi robiących sobie je „z mody” i ja również uważam to za bardzo złe w kwestii głównie przyszłościowej. Widocznie Twój charakter jest nieco zbyt słaby lub niewykształcony bo oceniasz źle ludzi niezgadzających się z Twoimi przekonaniami. Którzy mają „jaja” decydować o swoim życiu, często w latach młodzieńczych. To dla mnie ważne. Widząc ludzi, którzy podejmują decyzje zaważające na ich przyszłości są dla mnie świetnymi współpracownikami, bo wiem, że ich podejmowanie decyzji będzie przemyślane i pewne. Oczywiście są ludzie robiący sobie tatuaże po pijaku czy z mody, ale ich tu pomijam. Moje życie bez tatuaży było nudne i niepełne, a teraz – wreszcie się czuję sobą. SOBĄ. Więc spójrz nieco szerzej i zauważ, że ludzie tatuaże robią w ogóle nie zważając na modę. Tym bardziej czepiłeś się moich, których wzornictwo wyszło z tej Twojej „mody” dobre kilka wieków wstecz 😉
Cytat i kilka zdań w odpowiedzi:
„G.Clooney na pytanie dlaczego nie ma żadnych tatuaży odpowiedział: – a czy jest sens obklejać Ferrari?”
Dla mnie tatuaż (szczególnie gdy go dużo) najczęściej postrzegany jest jako oznaka powiązań przestępczych i obfitość kompleksów. Kiedy chcemy coś zakryć niszcząc przy tym naturalną i wspaniała skórę – robimy tatuaże.
Niestety nikt mnie nie przekona do idei niszczenia na trwałe skóry, tylko po to by na jakiś czas się dowartościować. Jest wiele innych sposobów alternatywnych. To droga na skróty. Bardzo – niestety – prymitywna.
Tak jak pisałem, za 5-10 lat .może nawet wcześniej/ sam do tego dojdziesz.
Co do twojego zdania „Widocznie Twój charakter jest nieco zbyt słaby lub niewykształcony bo oceniasz źle ludzi niezgadzających się z Twoimi przekonaniami. Którzy mają „jaja” decydować o swoim życiu, często w latach młodzieńczych.” – w odpowiedzi: mój charakter jest dobrze wykształcony i mam jaja. Był również taki w latach młodzieńczych /dosyć dawno temu/. Dlatego nie muszę się „dziarać” bo mam sporo innych atrybutów i cech jakimi potrafię zaskakiwać innych.
Czego i Tobie życzę.
A.
Wybacz, ale ta odpowiedź jest jak dla mnie jakąś komedią.
Masz takie zdanie i je sobie miej, ale nie myśl, że Twoje zdanie jest jedyne poprawne. Otóż nie, jest jednym z wielu. Nie jest to zdanie „właściwe”, a po prostu Twoja opinia. Prawdziwy facet (ten z „jajami”) by napisał „Słuchaj, nie lubię tatuaży i bardzo źle mi się widzą, ale jak Ty lubisz – to noś z dumą stary i niech Ci się nie znudzą!”. Czytając takie słowa mam przed oczami gościa, z którym można wypić piwo, zbić twardą piątkę i pogadać o interesujących, męskich, fajnych tematach, a jego charakter nie jest w żaden sposób zawistny i toksyczny. Z Tobą zaś, próbującym mi na siłę wcisnąć swoje zdanie i atakującym przy tym zdaniu odmiennym mam zupełnie inne odczucia i na pewno na żywo nie chciałbym mieć z Tobą do czynienia, ot, by nie tracić czasu, bo i takie osoby spotykam na swojej drodze 🙂 Pamiętaj, Twoje zdanie to TYLKO (nie „AŻ”, pamiętaj o tym na przyszłość) Twoje zdanie i każdy, ze mną na czele, może się z nim nie zgadzać. To miecz obosieczny oczywiście. Sam zauważ, że nie mówię, że jesteś „dziwny”, że nie lubisz tatuaży bo nie mam zamiaru zmieniać Twojego zdania.
Kończę ten temat jako autor tego Bloga.
Fajne spodnie.
Dzięki!