Ramoneska z grubej skóry vintage – Casualism Blog Moda Męska
Jak wiecie po ostatnim wpisie, gdzie poruszałem dogłębnie styl retro casual polubiłem się z nim. Warto jednak zawsze zacząć od zestawień, które dopiero „wprowadzają” nas w nowy świat. Do tego celu idealnie nadała się ramoneska z grubej skóry vintage. Lepiej zaczynać w ten sposób niż od razu rzucać się na głęboką wodę i zrazić się od razu po powrocie do domu. Tak jest z zestawem dzisiejszym. Całę zestawienie garściami czerpie z vintage, ale jednak to zestawienie nie powodujące aż takiego wyróżniania się na ulicy jak prezentowane w powyższym wpisie. To ubranie, które autentycznie mi pasowało jak nic innego. Zobaczcie z resztą sami.
Ramoneska z grubej skóry to stały podpunkt w mojej garderobie. Przez wiele lat obecności w modzie przewinęło mi się przez nią dobre parę sztuk, z których zawsze rezygnowałem. Okazywało się pod koniec ich cyklu życia w mojej szafie, że „coś” mi w nich nie odpowiada co powoduje po prostu autentyczną niechęć do noszenia. W jednej nie podobały mi się barki, w innej kusość, jeszcze w innej nieco zbyt cienka skóra. Nie mogę nazwać poprzednich nabytków cennym spełnieniem marzeń, raczej zapychaczami i lekcją na przyszłość.
I tym razem nie jest inaczej, ale jest już mega-mega blisko. Ta kurtka to wyrób średnio znanej w Polsce sieciówki działającej pod nazwą Reclaimed Vintage. Kupiłem ją jako nową na Allegro (MOJA KURTKA w rozmiarze M – opłaca się w Kup Teraz) i chodzę z chęcią. Ma jednak jeden i jedyny minus, który widzę tylko i wyłącznie własnymi oczami. Jestem pewien, że nikt tego nie zauważy, ale miło by było gdyby była krótsza o jeden czy dwa centymetry. To jednak czepialstwo.
Minusem, którego się pozbyłem domowymi sposobami jest nadruk na tyle kurtki. Był ohydny i to nie ze względu na jego projekt czy wygląd, a jakość. Farba się sypała, zostawiała wszędzie ślady. Niewiele myśląc wziąłem ją w dłoń i usunąłem nadruk. Fizyczną siłą 😉 Materiał zginałem mocno w palcach i ścierałem odchodzący nadruk paznokciem. Nie chciałem się bawić w chemię, bo mogłaby zbyt mocno ingerować w skórę. Później parę razy przeleciałem ją kremem, a niektóre miejsca gdzie farba nie chciała się poddać (w zagięciach groszkowanej skóry) zamalowałem mocnym, czarnym markerem. Nie ma śladu, a jaka oszczędność!
To ramoneska z grubej skóry, jest potężna, mięsista i niesamowicie „męska”. Ma tłoczone ziarno co powoduje, że odbieramy ją jako surową, twardą i ewidentnie wykonaną ze skóry, a nie poliuretanu. Uzupełniają ją zamki o słusznej grubości i wszelkie detale, które powinny się na niej znaleźć. Są więc obecne wszystkie kieszenie, pagony czy zamki dokładnie tam, gdzie powinny być dobre parę dekad temu. To zejście do korzeni.
Pod spodem swoje miejsce ma bluza z vinage nadrukiem od Lee, którą noszę również z chęcią. Problemem aktualnym jest tylko jej spore opinanie mojego ciała przez mocne treningi, ale ten fakt się zmieni na przestrzeni paru krótkich miesięcy. Kocham ją za minimalizm, fajny nadruk i – koniec końców – duszę. Spokojnie ta bluza mogłaby się znaleźć na zdjęciach sprzed półwiecza. Ramoneska z grubej skóry idealnie do niej pasuje właśnie przez dobre skorelowanie „latami”.
Na nogach by kontynuować trend vintage są grube jeansy w spranym kolorze niebieskiego i zdecydowanie mniej dopasowanym fasonie niż inne moje spodnie. To kolor, który krzyczy „jestem retro!” jak żaden inny. Bardzo je lubię i co tu dużo mówić – polubiłem je bardziej niż czarne.
A na stopach – oczywiście – buty derby. To synonim słowa „retro” i uważam, że nie mogłem tu butów dopasować w lepszy sposób. Nie brakuje im polotu, ale jednak idealnie wpisują się w cały zestaw dając 100% vintage w vintage. Podoba mi się zarówno ich świetna, niezmącona niczym forma oraz kolor. Cały but dobrze się trzyma mimo paru lat na karku.
Na uwagę zasługuje rewelacyjny zegarek. Pamiętam, gdy parę lat temu stwierdziłem, że Casio G-Shock to zegarek, który warto jedynie znać. Nie mieć, nie używać i nie posiadać. Po prostu wiedzieć o jego istnieniu i nic poza tym. Zmieniłem jednak zdanie, gdy otrzymałem jego zjawiskową wersję od Novotime. Matowa czerń, przepiękny i zupełnie nienowoczesny wyświetlacz oraz gumowy pasek to atrybuty idealnie wpisujące się w mój aktualny gust. Wszelkie zastosowane w nim rozwiązania to absolutna klasyka klasyki, od zapięcia po samą bryłę. Grubość i wizualnie spora waga zegarka idealnie uzupełnia cały zestaw, w końcu ramoneska z grubej skóry potrzebuje równie męskiego zegarka.
Jest lekki, ale jednocześnie sprawia wrażenie pancernego kompana, który przeżyje wybuch bomby atomowej. A uwierzcie mi – wiem co mówię. Miałem średnie nastawienie przed otrzymaniem i czytając „g-shock” wystraszyłem się. Strach okazał się zbędny, a ja ugryzłem się w język i ze zdumieniem założyłem go nadgarstek tuż po otrzymaniu. Zegarek w stylu rewelacyjny i absolutnie zjawiskowy. No i co tu dużo mówić, powstał przez nacisk fanów tego modelu i wszedł (nareszcie) do stałej oferty marki Casio G-Shock. Dobry ruch!
Sam sklep Novotime to kolebka ludzi, którzy kupują zegarki. Jak dla mnie nie ma w internecie lepszego miejsca na zakup fajnych modeli, a tam dostajemy nie dość, że rewelacyjny wybór to i genialną obsługę i pełny do cna asortyment.
Styl vintage ma to do siebie, że się nie nudzi, przynajmniej mi. Jest rewelacyjną odskocznią od zestawień lansowanych w telewizji, na innych blogach czy na ulicy. Powoduje powrót do korzeni, a czasami do kiczowatych i kolorowych lat dziewięćdziesiątych. Uwielbiam ten styl i to nie tylko w ubiorze.
Marzeniem nie do spełnienia na ten moment jest wyposażenie mieszkania w styl retro future czy posiadanie w swoim garażu tak cudownych samochodów jak Futurliner od GM. Uwielbiam też słuchać muzyki z epoki 80-90 i napawać się ich prawdziwością. Generalnie rzecz ujmując lata obecne oceniam jako dość średnie i to z wszelkich stron. Nie podoba mi się obecna moda, obecne trendy. Nie podoba mi się podejście do muzyki i autotune’a, nie podoba mi się nowoczesna telewizja i komputerowe samochody niczym żałosna Tesla z tabletem wewnątrz. Nie podoba mi się również odejście od pisma odręcznego czy wyparcie malarzy przez aparaty w komórce, nie podobają mi się cyfrowe zdjęcia – wolę analogową kliszę. Nie podoba mi się pogoń za pięknem Photoshopa i stale rosnące kompleksy przez obserwowanie życia innych ludzi na Instagramie czy Facebooku. Dla mnie obecne czasy nie są ciekawe. Są skomputeryzowane i nie posiadają duszy. Jedyne co mi w nich odpowiada to nowoczesne lekarstwa i szansa na zdrowie dla wielu milionów ludzi.
Kurtka – Reclaimed Vintage (Allegro, bez nadruku, rozmiar L), Podobna firmy SELECTED
Bluza – LEE
Zegarek – CASIO G-SHOCK GX-56BB-1ER
Spodnie – Zara, podobne firmy LEVIS i LEE
Buty – Zara, Podobne derby firmy MANGO
Fajna ta skóra i wygląda na dość taką twardą
dasz radę się dopiąć?
Tak, skóra jest gruba i mega mięsista
Dopiąć się dam radę.
Ale oddychać już nie 😀