Casualism – Blog Moda Męska – Spodnie w kant noszone na luzie
Dzisiaj pokażę Wam, że spodnie w kant noszone na luzie to nie tylko marketingowy bełkot wielu firm odzieżowych – a pewien niezaprzeczalny fakt, któremu dzisiaj dam wyraz. W postaci wpisu prorokującego wpisów takich więcej. Lubię łączyć rzeczy eleganckie z eleganckimi mniej – by nie rzec całkowicie casualowymi. A dzisiaj coś całkowicie nowego, coś interesującego – do czego przyzwyczaiłem Was od początku ale w takim wydaniu zaserwuję po raz pierwszy i absolutnie nie ostatni. Całość zestawu w pełnej szarości i bieli, czyli kolorach, które grają mi w głowie już od dawna i nie przestaną grać nigdy. Zestaw też ma w sobie coś ze znanego wszystkim vintage’u…Ogólnie – zestaw godny pewnego znanego, Paryskiego Blogera. Czekam na Wasze skojarzenia.
Górę robi koszulka polówka, której szczerze mówiąc przy upałach wprost nienawidzę. W dniu robienia zdjęć jednak słowo „upał” byłoby ogromnym nadużyciem. Koszulki polo z piki odczuwam niezwykle ciepło i ich przewiewność jest jak dla mnie absolutnie nie do zauważenia, a jeśli takowa istnieje faktycznie – to skutecznie jej przyjemność odbiera mi „ciepłe” odczucie materiału. Czuję się jak w swetrze. Być może przewiewnym, ale swetrze.
Na nogach z kolei spodnie wełniane. Niedawno kupione, ciekawe spodnie uzupełniające moją garderobę. Kupiłem też drugie – oczywiście…szare 😉 Moja nowa miłość na jesień i zimę.
Na nadgarstkach akcesoria w postaci wielorakich bransoletek. Ot, typowo. Paska nie brałem. Powód? Bez powodu, nie pasował mi tutaj.
Stopy z kolei to Nike Go niepokazywane na Casualism od dawien dawna. Jakoś od nadmiaru nowych butów intensywność użytkowania tych spadła dość znacznie, ale nie do zera.
Warto zobaczyć również:
A mi tu paska akurat właśnie brakuje 🙂
Widziałbym tu zamszowy pasek. Puste szlufki mnie odstraszają, wygląda jakby czegoś tam brakowało.
Na stopach bardziej widziałbym buty żeglarskie albo espadryle aczkolwiek te tenisówki też prezentują się całkiem ok.
Fajny fason spodni, gdzie kupiłeś?:)
W TK Maxx, firma Tiger of Sweden. Od razu mi przypasował ich krój, a fartownie trafiłem na jedyną parę, która okazała się być w moim rozmiarze.
O pasku myślałem, ale żywcem pojęcia nie miałem jaki wybór byłby najlepszy. Koniec końców na tyle mocno spodobała mi się wersja bez paska, że przy takiej pozostałem 😉
Podoba mi się to monochromatyczne zestawienie. Wykorzystam 😉
Bigwig kolejny raz miło mnie zaskoczyłeś swoją stylizacją. Sama uwielbiam szarości, choć czasem już mnie denerwuje to, że w szafie brakuje mi kolorów, ale mimo to zawsze chętnie wracam do kolorów basic.
podoba mi sie – tez bym moze dodal pasek, ale sam nie wiem jaki by najlepiej pasowal
Fantastycznie! sugerowałabym jednak pasek do spodni jakiś parciano -skórzany ( grający z bransoletą) ,” goły” pasek jakoś dziwnie wygląda. Pozdrawiam .
Dzięki. O pasku myślałem, ale moja kolekcja pasków nie współgrała mi z tym zestawem. Biały dałby zbyt duży kontrast i efekt „matchy-matchy”, a szarość dopełniłaby obrazu szarości. Generalnie ciężki wybór.
Ostatnie wpisy przekonują mnie, że w szafie masz tylko białe obuwie 😉
Gdy przeczytałem tytuł wpisu byłem negatywnie nastawiony. Myślałem „spodnie w kant i polówka? To nie może się udać”. Jednak nawet się udało, przyczepię się tylko do braku paska, chociaż sam nie wiem, jaki bym do tego ubrał.
Tak jest, ostatnio białych butów na Blogu tyle, ile na Blogu postów 😉 ale spokojnie, jako przyszły wpis niedzielny lub sobotni planuję piękny zestaw elegancki. Ostatnimi czasy zdarzają się chwile, kiedy nie mogę doczekać się by zestaw najbliższy wyjrzał na światło dzienne, ten taki będzie.
Brak paska będzie mnie chyba prześladował zawsze przy tym wpisie 😉 Dzięki!
Taka ogólna dygresja – należysz do tej grupy osób, którym chyba we wszystkim dobrze i na których wszystko leży świetnie. Dziadu! 😉
Dzięki!
Zestaw mi mocno przypadł do gustu – nie wpadłbym na połączenie polówki ze spodniami w kant. Kolejny punkt dla Ciebie 🙂
Granatowy garnitur na casualowo mnie nie przekonał, tu jest dużo lepiej.
Ja zawsze pamiętam, że w ogóle garnitury były początkowo strojem sportowym, więc i spodnie w kant mogą być zdecydowanie sportowe. Ten zestaw kojarzy mi się w ogóle z oldschoolowym tenisem i wszystko za moim skojarzeniem przemawia ;).
Co do koszulki. W ogóle nie widzę, że to pika, myślałem że to taka puchata bawełna, której nazwać nie potrafię. W każdym razie ja mam odczucia zdecydowanie inne od Twoich. Mam wrażenie, że pika powoduje, iż w upale szybko wysycham z tego, co zdążyłem wypocić. Jej szorstka faktura w ogóle daje mi uczucie chłodu. Gorzej mam właśnie z cienkimi t-shirtami, które od razu przyklejają mi się do skóry i demaskują każdą kroplę potu. To dla mnie paskudny dyskomfort.
Oldschoolowy tenis – świetne skojarzenie, punkt dla Ciebie. Jeszcze gdyby cały był w bieli? 😉
Twój komentarz w kwestii polówek kolejny raz przypomniał mi jak świetną sprawą jest ubiór i materiały, które dla jednego będą wybawieniem – a dla drugich utrapieniem. Nie ma sensu tu przekonywać do swoich racji, bo każdy ma swoją i to podoba mi się niezmiernie. Sam od polówek odsunąłem się już ze dwa lata temu. Może gdy trafię na lnianą polówkę to zmienię zdanie, ale czy lniana polówka dalej jest polówką? 😉 Dzięki.
Świetny zestaw, totalnie w moim guscie 😉 Mam tylko jedno ale- te spodnie są bardzo dopasowane w pasie, czy jak siadasz nie przeszkadzają ci w pasie, nie uciskają bądź nie wychodzi „brzucho”? bo nie wyglądasz na suchoklatesa 😀
Lubię mocno dopasowane spodnie, tak szczerze od a do z. Te są dopasowane w pasie w bardzo dobrym stopniu, nie piją ani nie zsuwają się. Wszystko zależy od prywatnych preferencji, ale w kręgach jeanso-maniaków mówi się, parafrazując – „jeśli zapinasz się w spodnie w sklepie ściągnięte z półki – kup o rozmiar mniejsze bo w pasie mocno się rozejdą.” i zgadzam się z tym.
Olsniewający blog naprawde – duzo sie dowiedziałem
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony takim minimalistyczny połączeniem, poza tym bardzo w klimatach retro. Gratuluję, połączenie wygląda naprawdę dobrze. W ogóle mam wrażenie, że polówki trochę zostały przez nas zapomniane w XXI wieku, nie sądzisz? Przynajmniej ja na ulicach widuję je dość rzadko (a staram się rozglądać uważnie). A to przecież klasyka, w dodatku z piękną historią tenisisty (oczywiście, René Lacoste) w tle. O tej historii więcej napisałem tu: h
oglądam Twój blog nie tylko z powodu dobrych, gustownych stylizacji, ile dlatego, że jesteś mega przystojny 😀
Pozdro