Ubrania ROY / Opinia ROY – co o nich myślę?
Są marki, których mimo mojego uwielbienia do mody po prostu nie znam. Jest takich marek sporo bo – o ironio – o wielu dowiaduję się jedynie ze współprac. To niesamowite uczucie, które pozwala mi budować świadomość istnienia polskich firm, które starają się konkurować ze sobą wychodząc z tego pojedynku raz lepiej, raz gorzej. Ubrania ROY nosił tata mojej narzeczonej i chwalił je sobie pod niebiosa. Pasowały na niego jak ulał, a naturalne materiały pomagały w fajnym samopoczuciu. A jak będzie u mnie? Jaka będzie moja opinia o ROY? Zapraszam na stylizację!
Wpis przy współpracy z firmą roy.eu
We wpisie test poniższych ubrań:
Marynarka – ROY MS292
Koszula – ROY KS266
Spodnie – ROY SM144
Nie ma nic lepszego iż konkretne, prawidłowe testowanie produktów, które mamy w ręku. Firma odzieżowa jak właśnie ROY – co oczywiste – słynie z produkcji ubrań. Najlepszym sposobem na sprawdzenie ich jakości czy fasonów będzie więc co? Test praktyczny. Dopiero taki test pokaże to, co sami musielibyście sprawdzić kupując w ciemno. Dzięki takim testom wiemy za wczasu czego się spodziewać i jak zrobić by wszyscy byli zadowoleni.
Ubrania ROY mają to do siebie (co zauważyłem wybierając z asortymentu interesujące mnie produkty), że celują raczej w świadomego klienta. Nie ma tu „szpanerstwa”, jest czystość i klarowność, sporo ugrzecznienia. Sami się o tym przekonacie przeskakując na ichniejszą stronę – UBRANIA ROY. Nie ma tu wymuskanych modeli z przesadnie ekspresyjnymi minami. Są spokojne, bardzo fajnie pokazane stylizacje, które potrafią pomóc w kupowaniu.
Firma ROY nie jest firmą fashion-forward, mamy więc głównie asortyment ociekający w rzeczy klasyczne i stonowane, ale – i tu uwaga – zdecydowanie kolorowe. Firma ROY widać barw się nie boi i stara się je wdrażać do praktycznie każdej części garderoby. To fajne, ciekawe rozwiązanie, które z pewnością wielu się spodoba. Sam co prawda kolorów zbytnio nie akceptuję, ale to ja jestem „ten dziwny” bo całe społeczeństwo jednak na tę kwestię patrzy zgoła inaczej.
Fasony są raczej luźne i spokojnie możemy odjąć od naszego natywnego rozmiaru jeden cały w ROY’u. Ja sam mimo moich aktualnie dość sporych wymiarów mam marynarkę w rozmiarze 48, gdzie 50 w innych firmach powinna być ledwie na styk. Tym samym Roy ma (na pewno w przypadku okryć wierzchnich) rozmiarówkę zaniżoną o pełen jeden numer. Tak przynajmniej myślę.
No i fajna sprawa jest taka, że rozmiarówka Roy’a jest na tyle szeroka, że każdy znajdzie ten swój wymarzony rozmiar. Wiele dzisiejszych sieciówek raczej kieruje się w stronę totalnie wąskiej grupy rozmiarów. Od przykładowo 48 po raptem 58. To niby „aż” 6 rozmiarów (co „dwa”), ale jednak to za mało dla dużo ważącego Pana, który już w takim sklepie zakupów po prostu nie będzie umiał zrobić. W Roy’u rozmiary są aż po 64, zaś sylwetek do wyboru trzy, od sylwetki normalnej, przez tęgą, aż po szczupłą i bardzo wysoką. To bardzo, bardzo ważne.
Ogólnie rzecz ujmując rozumiem tatę mojej dziewczyny. Ubrania ROY są nad wyraz spokojne, stonowane, ale i z pazurkiem dzięki zastosowaniu sporej ilości kolorów. Ciuchy ROY powinny spodobać się każdemu, ale tu uprzedzam – nie jest to firma dla chudziutkich, szczuplutkich mężczyzn. To nie jest firma, której przeszło przez myśl słowo „slim-fit”. I bardzo – kurde – dobrze. Slim-fit spotkamy na każdym rogu w każdym zaułku jakiejkolwiek galerii handlowej. Tam slim-fit wrósł w producenta, więc ROY oferując raczej regularne ciuchy daje szansę tym mniej slim mężczyznom. Czy to nie świetne rozwiązanie?!
A teraz parę słów na mój temat. Otóż jak widzicie wybrałem szarą marynarkę z bawełny i lnu, którą naprawdę dobrze się nosi. Ma świetny, matowy materiał i przepuszcza powietrze jak szalona. Marynarka ma klasyczne wykończenie, nie spotkamy więc w tym wypadku czerwonych dodatków czy butonierek w ilości kilku. Jedynym odstępstwem od reguły są łaty, które – i tu uspokoję większość – są na szczęście wykonane z materiału marynarki. Nie wyróżniają się więc w ogóle. Dodają jednocześnie sporo luzu potrzebnego przy marynarkach tego typu.
Rewelacyjnym detalem jest z pewnością tzw. lapel pin, czyli wpinka do butonierki. Zazwyczaj są dodawane do zamawianej marynarki tylko i wyłącznie przez te droższe brandy, które mogą sobie pozwolić na taką „rozrzutność”. Roy również – a to się ceni. Fajna, miła dla oka palma mająca za zadanie wszczepić nam do serca nieco upalnego lata 🙂
Pod marynarką mam jedną z najlepszych koszul lnianych jakie dane mi było nosić. Jest oczywiście biała, jest klasyczna i nieudziwniona co nie zaskakuje, ale to co wręcz mnie w niej rozkochało to niesamowity len. To materiał, który wręcz krzyczy letnią codziennością i uwielbiam go całym sercem. Jest dobrze utkany bo dość luźno i faktycznie przepuszcza powietrza całe hektolitry wprost na nasze ciało, ale dodatkowo jest niesamowicie wręcz miękki. Mięsisty, przyjemny, że aż chce się go na sobie mieć całymi dniami. W przeciwieństwie do wielu lnów, których byłem właścicielem to ten wyróżnia się jakością tego surowca.
Zaś spodnie to niebieskie chino, których wydawałoby się, że mamy zatrzęsienie na rynku. Tak też jest. Chino stały się modne i ma je w portfolio każda licząca się marka odzieżowa na rynku. Jednak wiele z nich decyduje się stale obniżać jakość właśnie tego produku przez coraz cieńszy materiał. To w przypadku spodni katastrofalna decyzja, bo cienkie spodnie bardzo brzydko się mną, w szczególności w kroku i pod kolanami. ROY poszedł w drugą stronę i zaserwował bardzo fajny, mięsisty materiał przypominający mi moleskin, takie małe „włoski” na całej powierzchni. Plusem dla wielu z Was będzie także fakt, że to nie są spodnie slim fit. Mają dobry krój, który powinien odpowiadać większości noszących.
Reasumując, markę ROY naprawdę warto sprawdzić i zapisać w zakładkach. To firma, której moim zdaniem zdecydowanie za mało na naszym rynku i warto ją nieco rozpowszechnić. Przez klasykę, ale z lekkim twistem w postaci fajnych kolorów powinna wręcz brylować na naszym rynku.
Marynarka – ROY MS292
Koszula – ROY KS266
Spodnie – ROY SM144
Tego też życzę całej załodze firmy ROY – trzymajcie tak dalej!
Mega fajny zestaw szczególnie kolorystyka. Szkoda że nie masz poszetki ale to detal 🙂 Fajna broda, ściąłeś trochę chyba czy sie mylę?
Dzięki wielkie, broda już krótsza bo zaczęła mnie nieco irytować 😉 Głównie pogrubianiem i tak stosunkowo
teraz szerokiej twarzy. Ale wróci z pewnością kiedyś, może za parę lat 🙂
Co do zestawu dzięki!
Jaki masz rozmiar marynarki?
To rozmiar 50, mam 180 cm wzrostu i 86 kg wagi 🙂
Buty chyba kilka lat się tutaj nie pojawiały 😀 Super to wygląda stary
Zgadza się, zostawiłem je dalekoooo za sobą przy wyprowadzce 🙂
Nie chcę nikomu dopiec tym komentarzem, bo lubię Twoje propozycje, ale ta nie do końca jest udana moim zdaniem. Zestaw ma potencjał, ale brak poszetki u kogokolwiek, chociażby (nie)zwykłej lnianej, mnie ostatnio drażni 😉 Do tego o firmie na pewno dobrze nie świadczy podwójna butonierka i jakaś naszywka na kieszeni marynarki. Jak dla mnie, to jest to marynarka godna „polskich koszmarków” modowych 🙁 Sam na codzień ubieram się casualowo, w stylu old schoolowym albo rockowym, a elegancję uwielbiam, tyle że stosuję ją ostatnio rzadziej. Moim zdaniem powinno się unikać takich marek, bo ich propagowanie na blogach umacnia Polaków w tragicznym doborze eleganckich albo smart casualowych ubrań. Elegancja nie potrzebuje udziwnień w postaci podwójnych butonierek, kolorowych stębnowań, klap wąskich jak sznurówka i naszywek z logo marki na zewnątrz. Elegancja czy Smart casual obronią się same gdy zestaw będzie spójny i nieprzedobrzony. Znacznie lepiej by to wyglądało, gdyby nie było w tym przypadku naszywki, podwójnej butonierki na marynarce, a zamiast tych zbędnych dodatków pojawiłaby się np. biała lniana poszetka 😉 Nie chcę tu wychodzić na spiętego gościa, ale jak chcemy zabawić się smart casualem czy elegancją, to róbmy to dobrze, a nie przy wykorzystaniu firm produkujących koszmary modowe 🙂
Moim zdaniem sie mylisz. wiadomo ze fajnie jest przenosic tutaj zasady rodem z buta w butonierce ale bez przesady (: I tak Adrian zrobił ile tu mógł i co wiecej potrzeba, tu wiecej nie wycisniesz. Zestaw IMO jest wlasnie nie przesadzony, sa tu dwa kolory i tyle, nawet pod szyją nic bo by wyglądało to groteskowo. Tez nie chce brzmiec jak naburmuszony wyznawca luzu ale moim zdaniem akurat te rzeczy wygladają moim zdaniem fajnie. Poszetki brakuje faktycznie ale kiedys byla gadka na bucie ze nie zawsze poszetka jest dobrym wyborem.
Dzięki za komentarz! Zawsze to konstruktywna krytyka a nie hejt, a to wbrew pozorom sama przyjemność 🙂 Ale pozwól, że się odniosę.
Marynarka nie jest klasyczna i nie miała taka być. Generalnie poza kilkoma typowo „eleganckimi” brandami mamy modowe firmy, z których właśnie Roy się bardzo pozytywnie wyróżnia. Wiem o jakich detalach mówisz i wiem co masz na myśli, ale nie jest to moim zdaniem kwestia dyskwalifikująca. Pamiętaj też, że to marynarka całkowicie i w zupełności swobodna, a tam jednak wolno „troszkę więcej”. Oczywiście bez przesady, ale jednak wszelkie zasady w casualu się rozluźniają i to dość mocno. Również uwielbiam rzeczy, które można żywcem wyciągnąć z kilku dekad wstecz, ale nie zawsze jest to możliwe. Co do poszetki zgadzam się. Zapomniałem o niej całkowicie i to tak naprawdę całkowicie, a winą tego stanu rzeczy jest ostatnio rzadkie wychodzie w stylizacjach bardziej smart 😉
Dzięki, że mój komentarz nie został obrany falą hejtu i że nie odebraliście go jako hejt 😀 Ja mam problem tylko z tą marynarką, bo nie mogę przeżyć tych wszystkich metek i nachalnego lokowania znaczka producenta czy jakichś metek na produkowanych przez nich rzeczach 😉 Zestaw byłby na pewno super, gdyby nie było tych udziwnień. Na pewno plus za buty bo tassel loafers to jedne z moich ulubionych modeli w męskiej elegancji 😉
Ależ gdzie tam hejt, to krytyka nie mnie jako człowieka i to się liczy 😉 Tassele uwielbiam, mam też inną parę z licówki i serio uważam, że to jedne z najciekawszych butów w męskiej modzie bardziej eleganckiej. Tylko, że ciemnobrązowa licówka ma ten problem, że nie była aż tak letnia jak jasnobeżowe zamszaki. Dzięki za dyskusję 🙂
Mam ich koszule lnianą kupioną jakieś 8-9 lat temu (na metce jest stary adres roy-fashion.com). Do tej pory stan idealny. Twój wpis przypomniał mi o tej marce, bo trudno na nią trafić w Trójmieście.
A widzisz, super 🙂 Często producenci niestety olewają sprawę byle sprzedać i nie przejmują się zbytnio jakością.
Uwielbiam klasykę – czas mija, a ona zawsze jest modna. Widzę, że ubrania marki ROY bardzo Ci się spodobały. Ja jestem zafascynowany odzieżą marki Szczygieł – szczególnie koszulami i spodniami. Może przygotowałbyś jakiś post na ich temat?
Powiem Ci szczerze, że nie widziałem jeszcze ich produktów. Zerknę na pewno.