Płaszcz camelowy – Casualism Blog Moda Męska
Dawno mnie nie było na Casualism z zestawem – nadrabiam więc dzisiaj z przytupem. Pogoda nam się „psuje”, a ja odzyskuję radość z ubierania się. Lato to okres dla mnie w kwestii ubioru skrajnie nudny, niefajny, niezbyt pociągający. Wraz z chęcią uzyskania komfortu i wygody raczej kwestię mody od siebie dość mocno oddalałem bo lato i upały znoszę naprawdę źle. Jednak nie ma tego złego – mam większą radość z kurtek niż kiedykolwiek! Dzisiaj jednak zacznijmy temat rzeczą bardzo lubianą przez wszystkich – płaszcz camelowy. Na wielu, wielu zdjęciach bo mi się podobają.
Płaszcz camelowy to rzecz, bez której ciężko się obyć – tak jesienią, jak i zimą. Szczerze oceniam jego zakup jako jeden z najfajniejszych i nie ma tu krzty samouwielbienia i nieomylności – otóż jak każdy i ja popełniam głupie błędy zakupowe. W przypadku tego płaszcza na szczęście taka sytuacja nie miała miejsca, a ja jestem z niego mega zadowolony! Podoba mi się w nim wszystko prócz jednej rzeczy. Podoba mi się kolor, podoba mi się dobre dopasowanie, podoba mi się jego uniwersalność i podoba mi się mówiąc oględnie wszystko czego od takiego płaszcza bym oczekiwał. Nie ma jednak miodu bez dziegciu.
Ten płaszcz camelowy ma jedną, ale zasadniczą wadę – nie jest dostatecznie długi. Brakuje mi do idealnej długości paru centymetrów, ale jednocześnie absolutnie nie jest to wada, przy której nie umiałbym żyć. Tak więc akceptuję jego długość, a płaszcz ma ciężki żywot będąc u mnie często na plecach. Sama przyjemność.
Pod spodem sweter w fasonie koszulki polo z długim rękawem, czyli jedna z nowych rzeczy w mojej szafie. Bardzo lubię ten sweter mimo tego, że dodaje mi optycznie niestety parę dobrych kilogramów. Jego fason nie sprzyja dobremu odbiorowi sylwetki, a winowajcą tego stanu rzeczy jest spory nadmiar materiału w pasie, gdy u dołu znajduje się ściągacz. To powoduje, że wokół pasa optycznie jestem szerszy niż zwykle 😉 Nie jest to jednak spory problem, bo płaszcz camelowy idealnie zakrywa tego typu rewelacje 😉
Na nogach postrzępione, ale jednak w swój sposób klasyczne jeansy. Bardzo lubię w nich wszystko, od koloru, który przypomina mi dad jeans, aż do dziur, które nie są przesadzone tylko w faktyczny sposób „vintage”. Jedyny problem, który właściwie nie wiem czemu powstał to materiał – czysta, gruba bawełna bez dodatku streczu czy elastanu. Przyjemność z użytkowania poza wizualną pozostawia wiele do życzenia – spodnie ciągną, piją – nie są komfortowe. Na szczęście idealnie dopełniają płaszcz camelowy.
A na stopach znane wszystkim Superstary, które mimo prania w pralce, mimo częstego użytkowania i brak jakiegokolwiek zadbania nie wykazują żadnych śladów mocniejszego zużycia. Świetnie sobie radzą na co dzień i nie widzę w nich zamienników. Jest w nich też coś fajnego, coś czego szukam w większości ubrań – „procenta” stylu lat 80-tych. Te buty mi to dają z nawiązką. Są klasyczne i naprawdę wygodne, polecam wszystkim.
Jako akcesoria przewidziałem bardzo jasne, grube skarpety, które miały wzbudzić w stylizacji nieco „retro-feel”, zaś na nosie okulary od ARCTICA, recenzowane W TYM wpisie. Świetne są, naprawdę.
No i dwa słowa wyjaśnienia. Brodę musiałem niestety ogolić bo popełniłem szkolny błąd przedobrzenia. No cóż, zdarza się każdemu, nawet tym, którzy brodę utrzymują od wielu lat. Ale spokojnie – broda odrasta i nie szykuję się już na absolutnie żadną zmianę 😉
Płaszcz – H&M, Podobny od marki PIERONE i MANGO
Sweter – Massimo Tutti, Podobny firmy REISS
Spodnie – H&M, Podobne od firmy BURTON i G-STAR
Buty – ADIDAS SUPERSTAR
Okulary – ARCTICA
Jaki motorek w Belli ?
Jakoś nic mi do niczego nie pasuje w tej stylizacji. Biało czarne sneakersy i szarpane jeansy, na to nieco bardziej, można by powiedzieć elegancki, płaszcz. Pod płaszczem sama polówka (mimo że to sweter, to wygląda jak koszulka polo), co wygląda jakbyś nie miał czasu się ubrać w coś jeszcze. Efekt jest taki że wyglądasz jakbyś wybiegł z płonącego domu w tym w czym byłeś ubrany a na to wszystko rzucił jakiekolwiek okrycie wierzchnie, które miałeś pod ręką. Płaszcz też jest przeraźliwie nudny. Może jakieś wysokie buty, sznurowane lub typu chelsea, jakieś ciemne jeansy potrafiłyby coś z niego wykrzesać. Może jakiś luźny szal wokół szyi. A może jakieś nakrycie głowy. A może to ja już jestem zbyt schematyczny.
Dzięki za opinię. Nie podzielam jej absolutnie.
Nic mi się tak nie gryzie jak jesienny set ze spodniami z dziurami. Poza tym spoko połaczenie!